Str 1/2 następna
Klimatycznie i konstruktywnie.
Niemieckie echa Szczytu Klimatycznego w Polsce.
Andrzej Ceglarz
/02.12.2013/ Ponad rok temu Stadion Narodowy w Warszawie miał być symbolem sukcesu
polskiej reprezentacji w piłce nożnej na EURO 2012. Skończyło się na porażce sportowej.
Kilka tygodni później w tym samym miejscu jednym z najważniejszych wydarzeń (pop)kulturalnych
w Polsce miał być koncert Madonny. Skończyło się na porażce finansowej. W tym roku
między 11-
Warszawskie negocjacje klimatyczne zakończyły się z 37-
Niemiecka prasa w swoich podsumowaniach w większości krytycznie odniosła się do spotkania
w Warszawie. Komentarze negatywnie odnosiły się wobec braku ostatecznych rezultatów
konferencji oraz wytykały niedostateczne zaangażowanie Polski jako gospodarza. Uwadze
nie umknęło również odwołanie w trakcie trwania szczytu Ministra Środowiska Marcina
Korolca-
Korespondenci tygodnika Der Spiegel zauważają, że już dawno podczas szczytu klimatycznego nie było tak niewielkich oczekiwań w kwestii ostatecznych porozumień jak teraz w przyjaznej węglowi Polsce. Przez ich relacje niejednokrotnie przewijają się określania „fiaska”, „farsy”, „rozczarowania” czy „małych ambicji”. Podkreślają jednocześnie, że skończył się wyraźnie zaznaczony jeszcze w Protokole z Kioto wieloletni podział świata na kraje rozwinięte przemysłowo i dopiero rozwijające się. Zmiany ostatnich niemal dwudziestu lat pokazały, że formuła ta się wyczerpała. Jaskrawym przykładem są tutaj Chiny, które emitują najwięcej na świecie CO2, a w przeliczeniu na liczbę mieszkańców już dawno osiągnęły poziom jak Unia Europejska. Tymczasem wraz z innymi dynamicznie rozwijającymi się państwami zwracają uwagę, że nie powinny być pouczane przez kraje rozwinięte w jakim kierunku dążyć, tylko również mają prawo do nieograniczanego wzrostu.
„Zła atmosfera, źle dla klimatu” odnotowują komentatorzy Frankfurter Allgemeine Zeitung. Podkreślają oni, że szczyt klimatyczny organizowany w Polsce ma się nijak do podejścia gospodarza do omawianej problematyki. Powątpiewają w szczerość przekazu loga wybranego na symbol konferencji „I care” („Mnie zależy”) i zaznaczają, że większość społeczeństwa nie przywiązuje odpowiedniej uwagi do zmian klimatycznych. Dodatkowo krytykują polityczny aspekt całego przedsięwzięcia – równolegle do Konferencji Klimatycznej odbył się w Warszawie z inicjatywy Ministerstwa Gospodarki tzw. Szczyt Węglowy. Odniosła się do tego nawet szefowa Ramowej Konwencji ONZ ds. Zmian Klimatu, Christiana Figueres, apelując do organizatorów o szybkie i dramatyczne zmiany w przemyśle węglowym. FAZ odnotowuje ponadto, że podczas drugiego tygodnia obrad został zdymisjonowany z urzędu Ministra Środowiska ich przewodniczący – Marcin Korolec, który wobec potrzeby uzyskania wielostronnego kompromisu potrzebował wsparcia, a nie odwołania. Pokazywać ma to jak upolityczniona jest poruszana problematyka w Polsce. Dziennikarze przypominają również, że na znak protestu wobec zdecydowanych działań ze strony uczestników konferencji, z Warszawy wyjechali rozczarowani przedstawiciele organizacji pozarządowych. Dotychczas stanowili oni istotny element każdego szczytu klimatycznego, natomiast teraz zostali potraktowani marginalnie. Zapowiadają natomiast silniejsze zaakcentowanie swojej obecności podczas przyszłorocznego spotkania w Limie (Peru).
W podobnym tonie brzmią uwagi ze strony Der Tagesspiegel. W gazecie tej można znaleźć komentarze mówiące o potajemnym sabotowaniu konferencji przez organizatorów, co nie jest nowością w historii szczytów, ale nawet ubiegłoroczne intencje gospodarzy w Katarze nie wpływały tak negatywnie na dynamikę obrad, jak te w Warszawie. Powołując się na oceny organizacji pozarządowej Germantwatch, dziennikarze zaznaczają, że oprócz Australii, Japonii, Chin i Indii, to również Polska odbierana jest jako gracz zdecydowanie spowalniający negocjacje. Gazeta chwali po raz pierwszy postawę dotychczas blokujących obrady Stanów Zjednoczonych. Z kolei krytykuje odchodzenie od idei ochrony środowiska przez uprzemysłowioną Kanadę oraz, co ciekawe, same Niemcy, zwlekające z ustaleniem poziomu dopuszczalnej emisji dwutlenku węgla z samochodów osobowych, czy zbyt mało angażujące się w globalne negocjacje – federalny Minister Środowiska, Peter Altmaier, pojawił się na konferencji tylko na jeden dzień, po czym wrócił do Berlina.
Zupełnie inaczej prezentowana jest rola Niemiec w komentarzach obecnych w Süddeutsche Zeitung. Gazeta ta zwraca uwagę, że nasz zachodni sąsiad dalej jest w stanie stanowić wzór do naśladowania przez inne kraje. Niemcy powinny udowodnić, że jest możliwa budowa silnej, zorientowanej na eksport gospodarki społecznej, w której rezygnuje się z wykorzystywania energii atomowej, za to stawia się ambitne cele klimatyczne. Wobec minimalnego wyniku obrad w Warszawie, Berlin powinien podjąć się roli pioniera podczas międzynarodowych spotkań, a jednocześnie forsując swoje postulaty w Brukseli, być siłą pociągową dla całej Unii Europejskiej. Realizacja takich aspiracji, stawiana jako przeciwieństwo działalności polskiego rządu, będzie odpowiednią podstawą do zawarcia globalnych porozumień podczas konferencji w Paryżu za dwa lata.
Str 1/2 następna