Niemcy nam zazdroszczą rozwiązania, to my je akurat zmieniamy
Agnieszka Łada
/14.06.2013/ Niemcy żałują, że posiedzenia Komisji ds. UE Bundestagu nie są w piątki.
Ich odbywanie się w ciągu tygodnia uniemożliwia częstą obecność na nich posłów do
Parlamentu Europejskiego. W Polsce właśnie się cieszymy, że sejmowa komisja już
w piątki spotykać się nie będzie, bo wtedy polscy posłowie do PE nie będą tak często
przychodzić i zgarniać dodatkowych pieniędzy. A to właśnie zarobki europosłów tak
bardzo bulwersują nasze media . Co tu jest celem, a co drogą do niego?
W Polsce
w posiedzeniach Komisji ds. UE Sejmu brać może każdy poseł do PE. Za obecność (niezależnie
od jej długości) dostaje dietę. I oto jest cała burza. Część posłów niezameldowanych
w Warszawie, (bo miejscowym pieniądze nie przysługują) wpada podobno jedynie, by
się pokazać i podpisać listę, po czym inkasuje należność i znika. Z takiej obecności
wiele dla polskiego prawodawstwa oraz debaty na tematy europejskie w Polsce nie wynika.
Zaangażowania europosłów w prace sejmowe, ich kooperacji z posłami polskimi jakoś
specjalnie nie widać.
Tymczasem stały kontakt polityków, którzy zasiadają w Parlamencie
Europejskim oraz parlamencie narodowym jest kluczowe w momencie tak szybkich zmian
w UE. Tylko wtedy obie strony wiedzą, jakie kwestie stoją na agendzie drugiej izby,
mogą konsultować stanowiska, wypracowywać wspólne opinie czy inicjować działania
na arenie europejskiej, które będą korzystne dla Polaków i Europejczyków. Prace w
PE zwykle wyprzedzają te w Sejmie-
Zgadza się, że organizowanie posiedzeń Komisji w inne dni
niż piątek ukróci pojawianie się wielu posłów do PE na jej posiedzeniach, bo w tygodniu
są oni w Brukseli, Strassburgu lub delegacjach PE w innych krajach. Czasowo przyjazd
do Warszawy będzie, więc zdecydowanie trudniejszy, niż w piątek, kiedy zwykle wracają
do domu do Polski i mogą „przejechać” przez Warszawę. Stąd, teoretycznie słuszne,
rozumowanie, że udział w posiedzeniach będą brać tylko ci zmotywowani do współpracy
z Sejmem. Pewnie tak by było, ale posłowie do PE w tygodniu powinni być gdzie indziej
i trudno technicznie będzie im zdecydować się na przyjazd do Warszawy. Ich priorytetem
musi być wypełnianie obowiązków związanych z mandatem europosła, a działalność w
Warszawie jest jednak, mimo że bardzo wskazana, aktywnością dodatkową.
W Niemczech
dyskusja na ten sam temat przebiega dokładnie odwrotnie. Tam w posiedzeniach Komisji
ds. UE brać udział może 16 europosłów, wybranych w danej kadencji. Nie dostają oni
za to diet. Pojawiają się w Bundestagu jednak rzadko, bo… spotkania Komisji są w
środy po południu, kiedy muszą być w Brukseli lub w innych miejscach. Stąd głównym
postulatem, jak poprawić współpracę Bundestag – europosłowie jest przeniesienie dnia
posiedzenia Komisji ds. UE. na… piątek. Sprawa podobno trudna, bo wymaga wiele zmian
w wewnętrznych procedurach pracy Bundestagu. Ale wszyscy zainteresowani o tej konieczności
mówią. Dodatkowo żałują, że sprawa dotyczy i tak tylko 16 posłów, kiedy w Polsce
możliwość zaangażowania mają wszyscy.
Przewodnicząca polskiej Komisji ds. UE,
Agnieszka Pomaska, wskazuje, że przeniesienie posiedzeń Komisji na inny dzień tygodnia
jest podyktowane innymi argumentami – związanymi z pracami całego Sejmu, w tym piątkowymi
głosowaniami. Takie spojrzenie jest słuszne, pokazuje też kolejny problem – przeładowania
Komisji ds. UE wieloma sprawami. Jeśli posiedzenie przypada w piątek, który i tak
w Sejmie jest intensywny, nie sprzyja to produktywności posłów. To jest przede wszystkim
do zmiany. Może warto, na przykład, powołać podkomisje, które będą zajmować się poszczególnymi
tematami, aby nie każdy poseł Komisji musiał śledzić wszystko.
Sam udział europosłów
powinien natomiast być pożądany. Nie cieszmy się, więc, że nie przychodzą, jak im
utrudniamy obecność. Zróbmy coś, by mieli inną motywację do udziału. Pomyśleć trzeba
o wytworzeniu kultury współpracy pomiędzy posłami do Sejmu a Parlamentu Europejskiego.
Po obu stronach potrzebna jest tu świadomość jej konieczności oraz korzyści z niej
płynących.
Tekst powstał na podstawie badań, jakie przeprowadziłam, będąc na stypendium
DAAD w Deutsche Gesellschaft fuer Auswaertige Politik w Berlinie. Wkrótce ukażą się
pełne raporty z badań