RECENZJA KSIĄŻKI
„Kolonia Marusia” książka – o ludobójstwie na Wołyniu i o traumie trzech pokoleń kobiet
Ewa Kołodziejczyk
/27.01.2017/„Kolonia Marusia” to bardzo mocna i zarazem bardzo ciekawa książka Sylwii Zientek. Czy jest to książka o Wołyniu? Na pewno tak. Ale nie tylko. Autorka opowiada o ludobójstwie na Kresach II Rzeczpospolitej. Opisy tego, co tam się działo w czasie II wojny światowej, są dokładne, naturalistyczne. „Kolonia Marusia” to książka o Wołyniu, ale też o mentalnym pożegnaniu ze zmarłą przed wielu laty matką.
Trzy pokolenia kobiet są naznaczone samotnością, skrywaniem emocji. Autorka nie ukrywa tego, że sporą część „winy” za traumę w ich rodzinie ponoszą tragiczne wydarzenia na Wołyniu.
Zanim rzeź wołyńska napiętnowała Konstancję, kobieta ułożyła sobie życie tak, jak tego od niej oczekiwano. Realizowała się jako gospodyni, żona i matka. Nie kochała swojego o wiele lat starszego męża. Wyszła za mąż z rozsądku i za namową swoich rodziców. Tam dorastała jej córka Halina. Trzecim pokoleniem tej rodziny jest pisarka Sylwia.
Nie tylko osobiste relacje, babki, matki i córki zdobywają serce i umysł czytelnika.
Sylwia Zientek miała odwagę pisać o ludobójstwie na Wołyniu i to z detalami. W jej
książce pokazane jest również jak ukraińscy sąsiedzi, palili żywcem, mordowali kosami
i widłami swoich polskich sąsiadów. Bezbronne polskie kobiety zwyrodnialcy z UPA
zabijali w niezwykle bestialski sposób. Ale co jeszcze bardziej może dziwić tak samo
postępowali tzw. zwykli Ukraińcy. Autorka nie ukrywa, nie retuszuje, nie „wygładza”
ówczesnej koszmarnej rzeczywistości i precyzyjnie opowiada o losie bezbronnych naszych
rodaków i rodaczek ginących z rąk ukraińskich oprawców. Scena jak ciężarna Polka,musiała
patrzeć jak banderowcy po kolei mordują jej dzieci-
Ale „Kolonia Marusia” to również spowiedź osoby, która jest gotowa przełamać lęk
i uprzedzenia. To książka o również o tym, co dziedziczą po sobie kobiety w trzech
opisanych tu pokoleniach. One wszystkie zarażone są obcością, poczuciem krzywdy,
bezradnością. W bohaterkach powieści widzimy przede wszystkim zaszczepiony ogromny
strach – o siebie, o dzieci, lęk przed każdym kolejnym dniem. Ten strach zapoczątkowały
bestialskie mordy Wołyniu i to właśnie stamtąd się to wszystko wzięło. Po tym jak
babka i matka ledwo uszły z życiem z rzezi wołyńskiej, nikt z tej rodziny nie odważył
się tam powrócić. Dopiero zrobiła to Sylwia. Wnuczka Konstancji. Ona w 2016 roku
miała odwagę powrócić do miejsca, gdzie wszędzie tam mordowano Polaków. Wielu z tych,
którzy w latach czterdziestych XX wieku zakłuwało kosami i rąbało siekierami Polaków
ciągle jeszcze tam sobie spokojnie żyje. „Staję na ziemię, która spłynęła krwią,
i niemal słyszę wycie bestialsko zarzynanych ofiar” pisze Sylwia Zientek. I bynajmniej
nie jest to jedynie wymysł wyobraźni pisarki, lecz szczera prawda i po prostu smutna,
tragiczna historia Polaków mordowanych przez Ukraińców na Kresach II RP. Tym bardziej
realistyczna jest ta opowieść, bo pochodzi od naocznych świadków, ludzi którzy żyli
na Wołyniu w czasie rzezi jakiej dopuścili się ukraińscy zwyrodnialcy na bezbronnych
Polakach, Polkach i małych polskich dzieciach. Książkę z warto przeczytać, dla lepszego
zrozumienia relacji polsko -