„Niemieckie wyjątki”-
Krzysztof Tokarz
/16.01.2017/ Mimo obowiązujących sankcji minister rolnictwa Niemiec Christian Schmidt zaprosił swego rosyjskiego odpowiednika Aleksandra Tkaczowa na spotkanie ministrów rolnictwa krajów G20 w Berlinie. Niemieckie MSZ tłumaczy, że przewodniczące w tym roku G20 Niemcy zrobiły wyjątek. Tyle, że nazywanie coraz częstszych kontaktów niemiecko – rosyjskich „wyjątkiem” jest nieporozumieniem.
Cytowana w mediach rzeczniczka resortu rolnictwa Christina Wendt potwierdziła wcześniejsze doniesienia o wystosowaniu przez Schmidta zaproszeń do ministrów krajów G20, w tym szefa rosyjskiego resortu. Spotkanie ma się odbyć 22 stycznia w Berlinie. Spotkanie G20 odbędzie się przy okazji międzynarodowych targów rolnych Gruene Woche (Zielony tydzień).
Wendt przypomniała słowa ministra, polityka bawarskiej CSU, że "nie wolno zrywać kontaktu z Rosją". Rzeczniczka zastrzegła, że ze strony rosyjskiej nie nadeszła jeszcze odpowiedź.
Tylko ten przykład jawnego deptania ustaleń i łamania sankcji przeciwko Rosji nie
jest żadnym „wyjątkiem” w dotychczasowej niemieckiej polityce. Albo inaczej rzecz
ujmując: takich “niemieckich wyjątków” -
Jeszcze nie tak dawno temu niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" krytykował
podróż samego wicekanclerza Niemiec Sigmara Gabriela do Rosji. Zdaniem komentatora
tej gazety wizyty niemieckich polityków wzmacniają prezydenta Władimira Putina toczącego
na wielu frontach wojnę z Zachodem. Tu cytat:"Wizyty niemieckich polityków w Rosji
przebiegają zgodnie z prostym schematem: mowa jest o dialogu w trudnych czasach,
powiązaniach, których nie wolno zrywać, o wspólnych interesach, a następnie jest
się chwalonym za rolę ambasadora dobrej woli" -
Ale bynajmniej to nie wszystkie niemieckie „wyjątki” łamania sankcji wobec Moskwy.
Do no nich można zaliczyć wizyty innych niemieckich polityków w Rosji: premiera Bawarii
Horsta Seehofera, ministra rolnictwa Christiana Schmidta i szefa niemieckiej dyplomacji
Franka-
W co grają Niemcy w tej partii zachodniego świata z putinowska Rosją? Po wizycie niemieckich notabli lub Rosjan w Niemczech zwykle pojawia się standardowe PRowskie wyjaśnienie, że to niby wykazują się naiwnością. Taki wykręt znacznie lepiej lepiej brzmi, niż naga brutalna prawda. Że Niemcy mają gdzieś sankcje międzyarkadowe i niewiele sobie z nich robią. Nawet jak je łamią, obchodzą to i tak nie można im nic zrobić. Przyjazdy „gości" z Berlina przedstawiane są później przez Moskwę jako dowód na to, że Rosja nie jest izolowana i że Zachód jest podzielony. Prosty sygnał: putinowska Rosja nie musi zatem wcale ustępować, ani zmieniać swojej agresywnej polityki. Takie postępowanie Berlina upewnia Putina, że nic mu nie grozi i zawsze ma na kogo na Zachodzie liczyć.
Mydlenie oczu i usprawiedliwianie się chwytliwymi hasłami przez niemiecką politykę, mocno kłuje po oczach. Nie da się dłużej ukryć przed międzynarodową opinią publiczną, że mimo tysięcy zabitych na Ukrainie, zrzucanych rosyjskich bomb w Syrii, ataków rosyjskich hakerów goście z Berlina bywający w Moskwie i składający rewizyty w Berlinie Putin i jego ministrowie, jak to będzie miało miejsce teraz 22 stycznia – wymienią jedynie gorące pozdrowienia i i uścisną sobie dłonie.
Na to wygląda, że Niemcy wprowadzają nowy standard do prawa międzynarodowego. Łamanie i obchodzenie sankcji, po to, aby lepiej wypadło w oczach świata – nazywane są „wyjątkami”. Trzeba doprecyzowywać: to „niemieckie wyjątki”.
źródło: http://fakty.interia.pl, http://www.tvn24.pl