Recenzja filmu pt. „Toni Erdmann”
Seans z „Toni'm Erdmannem” to nie jest zmarnowany czas
/ 08.11.2016/ W ostatni piątek tj.4 listopada we wrocławskim kinie Nowe Horyzonty niemiecka konsul Elisabeth Wolbers oficjalnie otworzyła Tydzień Filmu Niemieckiego. Na pierwszy ogień poszedł film pt. „Toni Erdmann” w reżyserii Maren Ade. Abstrakcyjny, wręcz absurdalny humor Toniego Erdmanna mógł się podobać również i polskiej widowni. Kino było pełne gości. Reżyserka Maren Ade pokazuje kilka dni, które ojciec postanawia spędzić z dorosła córką. Ta jest menedżerką wysłaną przez korporację do rumuńskiej filii firmy. Jej firma działa w sektorze naftowym. Tytułowy bohater Toni Erdmann przyjeżdża on niespodziewanie do Bukaresztu i swoimi żartami i szaleństwami doszczętnie rozbija
codzienne życie młodej kobiety. Ten film to tak naprawdę opowieść o dwóch pokoleniach i przepaści między nimi. Film opowiada o nowej generacji dla której sukces to wypasione konto i czy biurko w open space’sie. Przedstawia jednocześnie dość smutną rzeczywistości młodej kobiety, która postawiła wszystko na pracę. Kapitalnie odgrywana jest postać głównego bohatera. Pozornie składa się z samych wad. Jest czasami śmieszny, czasami żenujący. Ale to on stara się odkryć przed swoją córką, pracocholiczką, coś czego ona sama nie była w stanie dostrzec. Ten film pokazuje niemiecką rodzinę, relacje tam panujące, ale jest na tyle uniwersalny, że doskonale jest odczytywany również w Polsce. Seans z „Toni'm Erdmannem” to nie jest zmarnowany czas.